Od najbliższej niedzieli czynne będzie 35 obiektów Kaufland w całej Polsce. Otwiera się także Lidl oraz Carrefour. Oficjalnie można stwierdzić, że handel w niedzielę na ten moment stał się fikcją. Wraz z otwieranymi sklepami rośnie ilość skarg od pracowników, którzy dotychczas cieszyli się dniem wolnym, a teraz kierowani są do pracy. Problemów zgłaszanych przez pracowników jest jednak więcej. – Nie jestem zwolenniczką zakazu handlu w niedzielę, a odpowiednich regulacji, które zapewnią pracującym w niedzielę wyższe wynagrodzenia i dobry standard pracy. Jestem również zwolenniczką pewnej dobrowolności, pracodawca powinien dać pracownikom wybór czy chcą pracować w niedzielę bez konsekwencji dla stosunku pracy. Obecnie nie ma mowy o dialogu: pracownik po prostu kierowany jest do pracy – mówi Prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom Małgorzata Marczulewska.
„Pracownicy skarżą się, buntują, ale i tak muszą wrócić do pracy”
Jak mówi Prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom Małgorzata Marczulewska temat zakazu handlu w niedzielę pojawił się w agendzie stowarzyszenia dość niespodziewanie. Przez ponad rok nie odnotowano żadnych skarg w tym temacie. Zaczęły się one, gdy decyzje o handlu w niedzielę podjęła Biedronka. Za nią poszła siec Dino, a teraz Lidl, Kaufland oraz Carrefour. Sytuacja wygląda tak, ze właściwie wszyscy pracownicy dyskontów powinni się spodziewać, że będą musieli wrócić do pracy w niedzielę.
– Z zasady pracownicy dyskontów nie chcą wracać do pracy. Wolne niedziele to dla nich dobre rozwiązanie, przyzwyczaili się do komfortu dnia wolnego od pracy. Osoby z którymi rozmawiałam wskazują, że dzięki wolnym niedzielom, siódmy dzień tygodnia stał się realnie czasem dla rodziny. W obecnej sytuacji to zostanie zweryfikowane, bo należy spodziewać się, że wszystkie dyskonty niebawem będą otwarte w niedzielę. Oczywiście Rząd RP zapowiada zaostrzenie przepisów, ale trudno sprecyzować kiedy to nastąpi. Pracownicy więc skarżą się, narzekają, często buntują, ale ostatecznie i tak wracają do pracy – mówi Małgorzata Marczulewska, Prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom.
Dowiadywanie się w ostatniej chwili, przenoszenie ze sklepu do sklepu. Pracownicy skarżą się na handel w niedzielę
Jakie problemy w tym temacie zgłaszają pracownicy? – Jesteśmy pytani przede wszystkim o to, czy pracownik może zostać zmuszony do pracy w niedzielę jeżeli tego nie chcę. Odpowiedź jest prosta: tak. Umowy z dyskontami zwykle są tak formułowane, że niedziela jest po prostu kolejnym dniem pracy i pracownikowi przysługują standardowe przywileje za pracę w ten dzień, czyli np. dzień wolny w tygodniu. – Pracownicy skarżą się na to, że o pracy w niedzielę dowiadują się z dnia na dzień. Dużo skarg dotyczy także przenoszenia „ze sklepu do sklepu”. Jedna Pani napisała nam, że była na gościnnych występach już w trzech sklepach, bo braki kadrowe są tak duże, że kierownicy siatkę organizacyjną opierają na zbyt małej liczbie pracowników – dodaje Marczulewska. – Bardzo często pojawiają się wiadomości z miejscowości turystycznych, że na jeden sklep przypada zbyt mało pracowników, co odczuwalne jest szczególnie w niedzielę. To niedopuszczalne, by pieczę nad całym dyskontem sprawowały 2 lub 3 osoby, a docierały do nas takie wiadomości – mówi prezes stowarzyszenia.
Handel w niedzielę może być cywilizowany i satysfakcjonujący dla pracowników: – Tu potrzeba odważnych regulacji i rekompensat zachęcających do pracy w niedzielę. Przykład? Pracujesz w niedzielę to masz dwa dni wolnego w tygodniu albo stawka za pracę w niedzielę to 200% stawki standardowej. Dyskonty to firmy, które stać na odważniejsze wynagradzanie swoich pracowników. Brakuje mi tutaj kreatywności w podejściu do wynagradzania pracowników – dodaje Marczulewska.