Ilu rekruterów, tyle różnych stylów prowadzenia rozmów kwalifikacyjnych. Jedne przebiegają w mniej, inne w bardziej sformalizowanej atmosferze. Nieważne jak swobodnie bywa podczas job interview, są pewne granice, których nie można przekraczać.

Prowadzenie rozmów o pracę to jeden z najważniejszych elementów polityki personalnej firm i organizacji, przy czym w tych większych zajmują się tym specjalnie przygotowane działy HR, w mniejszych natomiast za rekrutację nowych pracowników odpowiedzialni są kierownicy działów lub sami właściciele. Wobec tak dużej różnorodności a niekiedy wręcz przypadkowości osób uczestniczących w rozmowach kwalifikacyjnych, trzeba się liczyć z tym, że nie zawsze odbywają się one w sposób spełniający najwyższe standardy.

Śledzenie wypowiedzi i komentarzy, jakimi dzielą się osoby rekrutowane na forach internetowych poświęconych rekrutacji, sprawia, że włos jeży się na głowie. Oto kilka przykładów pytań, które nigdy nie powinny paść z drugiej strony stolika rekrutacyjnego.

Pytania o sytuację osobistą

– Moja rekrutacja miała miejsce kilka lat temu. Starałam się o pracę w dużej firmie transportowej i stresowałam się bardzo tym, że nie wypadnę dobrze. Ku mojemu zdziwieniu atmosfera była mocno rozluźniona, być może dlatego, że co chwilę ktoś wchodził, wychodził i nam tym przeszkadzał. Pytania padały różne… jedne o moje poprzednie doświadczenia, inne o to, na jakim stanowisku widzę się za kilkanaście lat… pytano też o męża  i dzieci oraz czy w najbliższym czasie nie planujemy powiększyć rodziny – czytamy w wypowiedzi jednej z kandydatek i stwierdzamy, że tego rodzaju przypadków jest wciąż w Polsce zbyt wiele. Zbyt często zdarza się, że rekruter, dbając o interes swojego przedsiębiorstwa, stara się sprawdzić, czy kandydat na pracownika nie będzie brać zwolnień lekarskich z powodu choroby dzieci lub nie zniknie z pracy na kilkanaście miesięcy w ramach urlopu macierzyńskiego. Takie podejście rodzi jednak problemy natury etycznej związane z dyskryminacją kobiet, które częściej niż mężczyźni są na tego rodzaju podejrzenia narażone. Rzeczą karygodną i wręcz skandaliczną są też sytuacje, w których rekruter próbuje wymóc na kandydatce dowody na to, że nie jest w ciąży lub wymusza złożenie deklaracji, że nie zmierza w nią w najbliższym czasie zachodzić.

Aby uświadomić rekrutujących i rekrutowanych donośnie do rodzaju pytań, jakie nie powinny padać podczas job interviev, kilka lat temu powstała kampania społeczna dotycząca różnych szans na rynku pracy. Spot możecie obejrzeć TUTAJ.

Pytania o przekonania

– Podczas rozmowy kwalifikacyjnej zdarza mi się usłyszeć pytania o pochodzenie. Nic w tym dziwnego, pracodawca widzi, że moja karnacja i kolor włosów nie są typowe w tej szerokości geograficznej. Doskonale mówię po polsku, urodziłem się w Polsce, ale nie jestem biały. Nie krępuje mnie udzielanie informacji na temat kraju, z jakiego pochodził mój ojciec. Problem zaczyna się, gdy za tym idzie pytanie o to, czy jestem katolikiem… – takie wypowiedzi, wbrew pozorom, na forach internetowych spotkać można równie często. Niepokoi fakt, że rozmowa, która w założeniu ma zweryfikować naszą zdolność do pracy w określonym miejscu, może przerodzić się w zbiór pytań naruszających prywatność i wkraczających w sferę intymną – taką, której nie jesteśmy zobowiązani ujawniać. Pytania o światopogląd, wyznanie, poglądy polityczne czy orientację seksualną są nie na miejscu, ponieważ nie służą realizacji celu rozmowy o pracę. Nie dają odpowiedzi na to, czy pracownik będzie dobrze pracował ani czy odnajdzie się w zespole, do współpracy z którym ma być przeznaczony. Niestety w praktyce takie pytania padają, będąc wynikiem spontanicznej wymiany zdań lub też przemyślanej strategii. Mało tego, wiedza o tym, że są nie na miejscu, niczego nie zmienia w momencie, w którym bardzo nam na zdobyciu pracy zależy.

W sytuacjach, w których niekorzystnie jest odmawiać odpowiedzi, specjaliści doradzają różnego rodzaju uniki – od podawania odpowiedzi ogólnikowych, przez obracanie sytuacji w żart, po usprawiedliwione kłamstwo.

Pytania o karalność

– Czy jeśli staram się o pracę w charakterze sprzedawcy, osoba rekrutująca ma prawo żądać ode mnie przedstawienia dowodów na niekaralność? Ostatnio spotkałem się z sytuacją, w której, podczas rozmowy o pracę zapytano mnie o to, czy byłem karany. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie, ale zastanawia mnie, czy pracodawcy w ogóle wolno było zadać tego rodzaju pytanie… – wątpliwości forumowicza są oczywiście słuszne, ponieważ pytanie o karalność kandydata może paść jedynie w szczególnych przypadkach. Nie omawia ich bezpośrednio kodeks pracy, ale odrębne przepisy dotyczące między innymi pracowników ochrony mienia czy urzędów i placówek państwowych (szkół, banków, sądów). Tego typu instytucje informują jednak o swoich wymaganiach już na poziomie ogłoszenia o pracę. W innych wypadkach pytanie o przeszłość – pomimo tego, że zadawane jest z racjonalnych pobudek – może stanowić nadużycie ze strony rekrutera.

Jak z tym walczyć?

Udowodnienie rekruterowi, że nie przyjął nas do pracy z powodu odmowy odpowiedzi na jakieś pytanie, nie jest proste, zwłaszcza że rozmowy kwalifikacyjne odbywają się zazwyczaj w cztery oczy, bez świadków. Pomocne może okazać się nagranie rozmowy na dyktafon i zaprezentowanie jej jako dowodu w sądzie. Samo nagranie może jednak zostać odrzucone z różnych powodów – jako dowód zdobyty bez zgody nagrywanego lub jeśli nie wynika z niego jednoznacznie, że rekruter odrzucił naszą kandydaturę z konkretnego, wskazanego podczas rozmowy, powodu. Tak różne interpretacje dowodów sprawiają, że niewiele osób decyduje się walczyć z wiatrakami i albo rezygnuje ze starań o pracę u takiego pracodawcy, albo zaciska zęby i godzi się na zaistniałą sytuację.
Jeśli chcecie wiedzieć więcej na temat ochrony prywatności pracownika w miejscu pracy, zachęcamy do przeczytania przyszłotygodniowego tekstu na temat tego, co może znaleźć się w naszych aktach osobowych.