Pracownicy Biedronki chcą warszawskich pensji – to jeden z nagłówków, który pojawił się w mediach w ubiegłym tygodniu. Publikacja portalu Money.pl oparta była w dużej mierze o skargi trafiające do stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom oraz o interwencje prawną naszych ekspertów z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski. Pracownicy największej polskiej sieci dyskontów zgłaszają, że rozróżnienie poziomu wynagrodzeń od miejsca zamieszkania czy pracy może być przejawem dyskryminacji.
20 kilometrów dystansu, 400 złotych różnicy. Pensje w dyskontach dzielone w sposób bardzo tajemniczy
Spraw związanych z dyskontami i pracą w takich miejscach w ostatnim kwartale jest najwięcej w historii stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom. Wiele skarg jest kierowana do prawników z kancelarii współpracujących z naszą organizacją, głównie jest to kancelaria Wódkiewicz & Sosnowski, która w profesjonalny i bardzo dynamiczny sposób zajmuje się wspieraniem osób potrzebujących wsparcia. Temat nierówności płacowych w sklepach, w zależności od położenia geograficznego nasilił się w ostatnim czasie. Mowa np. o dodatkowych wynagrodzeniach dla osób pracujących w miejscowościach turystycznych.
– Takich wiadomości jest sporo, ale nie zawsze mają one formę skarg. Na przykład jeden z maili z sierpnia dotyczył tego dlaczego pracownicy dyskontu mają blisko 400 złotych różnicy w wynagrodzeniach, gdy odległość między jednym sklepem, a drugim to zaledwie 20 kilometrów. To rzeczywiście praktyka bardzo często spotykana. W sezonie wakacyjnym pracownicy kurortów wynagradzani są wyżej, bo pracy mają teoretycznie więcej, muszą być bardziej dynamiczni i bardziej dyspozycyjni. Czy to sprawiedliwe? To kwestia bardzo sporna. Tak jak to, że pracownik sklepu w Warszawie zarabia więcej niż jego kolega z tego samego sklepu, na tym samym stanowisku, ale z innego końca kraju – mówi Małgorzata Marczulewska, Prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom.
Sprawę nagłośnił portal money.pl. Artykuł wywołał szeroką dyskusję na temat tego jak wygląda podział wynagrodzeń w różnych miastach w Polsce. Sieci usprawiedliwiają się między innymi rozróżnieniem średniego wynagrodzenia czy faktem, że w niektórych miastach pracownicy są bardziej poszukiwani, a w innych mniej.
Mec. Jarosiewicz: „W orzecznictwie Sądu Najwyższego można spotkać orzeczenia, zgodnie z którymi dopuszczalne jest różne traktowanie pracowników w zakresie wynagradzania, jeśli wynika to z uzasadnionej potrzeby”
Opinie na temat rozróżnienia wynagrodzenia w regionach przygotował dla stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom mec. Marek Jarosiewicz z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski.
– W moim przekonaniu, do pewnego stopnia takie różnicowanie należałoby uznać za dopuszczalne – mogę sobie wyobrazić argumentację, że sezonowa praca w kurorcie nadmorskim może być cięższa niż praca w innej miejscowości (np. z uwagi na większą ilość klientów i, co za tym idzie, intensywność pracy w sezonie nad morzem), podobnie koszty życia w takim nadmorskim kurorcie są zazwyczaj istotnie wyższe. Uważam, że gdyby pomimo w/w okoliczności wszyscy pracownicy całej sieci mieli dokładnie identyczne wynagrodzenie, to samo w sobie również mogłoby rodzić zarzuty o niesprawiedliwość i brak równości pracowników.
– W orzecznictwie Sądu Najwyższego można spotkać orzeczenia, zgodnie z którymi dopuszczalne jest różne traktowanie pracowników w zakresie wynagradzania, jeśli wynika to z uzasadnionej potrzeby, dla której dopuszcza się taką dyferencjację, a zgodnie z orzecznictwem ETS taką uzasadnioną potrzebą pracodawcy może być np. szczególne zapotrzebowanie na określonych pracowników w związku z sytuacją na rynku pracy. W mojej ocenie co do zasady do pomyślenia byłaby argumentacja, zgodnie z którą pracodawca broniłby się przez zarzutami dyskryminacji wskazując, że sytuacja na rynku w pasie nadmorskim jest w sezonie na tyle szczególna, że zapotrzebowanie na pracowników w tych miejscach jest szczególnie wysokie, stąd też potrzeba zaoferowania im nieco wyższego wynagrodzenia.
– Uważam, że w opisanej sytuacji, aby uniknąć wątpliwości co do legalności podejmowanych działań, pracodawca powinien wprowadzić w ramach regulaminu wynagradzania „widełki” płacowe – i wówczas pracownicy z miejscowości nadmorskich mogliby otrzymywać wynagrodzenie zbliżone do górnej granicy owych „widełek” – pytanie, czy w opisywanej sprawie, takie zapisy znalazły się w odpowiednich regulaminach. Jeśli nie, na pewno pracodawcy będzie nieco trudniej wykazywać obiektywne przesłanki do wprowadzonych różnic w wynagrodzeniach – napisał mec. Jarosiewicz.