Handel w niedzielę – wróci czy nie wróci? Sieci handlowe bardzo by tego chciały i mają w zanadrzu kilka ciekawych forteli. Biedronka jest gotowa, by działać jako wypożyczalnia książek dla dzieci. Dino może być wypożyczalnią sprzętu sportowego, a Intermarche czy Carrefour stawiają na bycie hybrydą bibliotek i czytelni. Mając zdefiniowaną lukę w prawie póki co sieci nie zdecydowały się „iść na całość” i zaryzykować otwarcie w siódmy dzień tygodnia. Najbliżej byłą Biedronka, ale wycofała się w ostatniej chwili i wciąż się waha. Dlaczego?
W opinii Prezes Małgorzaty Marczulewskiej handel nie odpuści tak łatwo braku możliwości prowadzenia regularnej sprzedaży w niedzielę. To kwestia tylko i wyłącznie pieniędzy. Polski rynek dyskontowy jest niesamowicie konkurencyjny. Między Biedronką, Dino, Lidlem, Netto, Kauflanem, Aldim i Stokrotką prowadzona jest wielka wojna marketingowa. Nie zapominajmy także o Auchan i Carrefourze, czyli hipermarketach oraz sklepach franczyzowych, które akurat na zakazie handlu w niedzielę bardzo mocno zyskują. Dla sieci brak możliwości handlu w niedzielę to „skubnięcie” im kilku procent zysków, które muszą zrekompensować sobie np. w piątki i w soboty. Stąd bardzo agresywny marketing dyskontów i marketów właśnie w te dni.
Dlaczego Biedronka mimo szumnych zapowiedzi wycofała się w ostatniej chwili i nie otworzyła sklepów 7 sierpnia? Z naszych informacji wynika, że nie przestraszyła się ani polityków, ani związkowców, ani inspekcji pracy. Jedyne, co mogło przekonać sieć do zmiany planów były realne braki personalne. Sieć nie byłaby w stanie zapewnić pełnej obsady swoim sklepom już na etapie „pierwszego otwarcia”, a przecież z każdą kolejną niedzielą sklepów czynnych ma być coraz więcej. Biedronka nie może pozwolić sobie na partyzantkę, a pracownicy grozili przejściem na zwolnienia lekarskie czy nawet odchodzeniem z pracy.
Czy to oznacza, że temat pracy w niedzielę już nie wróci? Wręcz przeciwnie. Handel potrzebuje pracujących niedziel, by nadrabiać straty wynikające z malejących marż i rosnącej inflacji. Niedzieli chcą przedsiębiorcy, niedzieli handlowej chcą konsumenci. Nie chcą pracownicy i nie chcą politycy. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że ten temat jeszcze niejeden raz będzie poddawany pod dyskusję publiczną. Być może nawet już za kilka dni, kiedy znowu pojawią się próby przeforsowania handlu w niedzielę, mimo oficjalnych regulacji zakazujących takich praktyk.
Dlaczego powrót handlu w niedzielę w tym momencie i w tej formule to zły pomysł? Bo to dzieje się na szybko i bez uwzględnienia realnych potrzeb pracowników. W komunikatach stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom piszemy często o przepracowanych pracownikach handlu, o nadgodzinach, o zbyt małej ilości osób przypadających na jeden sklep. I teraz tym wszystkim zmęczonym i sfrustrowanym pracownikom dokładałoby się jeszcze niedzielę. Czy to zmieni system pracy sklepu? Diametralnie. Czy to da pracownikom większe pieniądze? Może trochę. Czy to spowoduje, że będą pracować jeszcze ciężej? Tak. Nie mówimy więc handlowi w niedzielę kategorycznego nie, ale to, co proponuje się w Polsce – zarówno podczas fortelu na placówkę pocztową jak i teraz, jest w 100% realizacją interesu przedsiębiorcy, bez uwzględnienia możliwości pracownika.
Czy Biedronka będzie czynna w niedzielę? KOMENTARZE DLA PORTALU WSZCZECINIE.PL
Dlaczego pracownicy handlu są przepracowani i sfrustrowani?